Fijołek: Boję się polexitu. Ale myślę, że nie jest realny
Fijołek udzielił portalowi Onet obszernego wywiadu, w którym opowiadał m.in. o swoich obawach związanych z polexitem. Jak podkreślił, taki ruch byłoby fatalne dla jego miasta.
– Boję się. Polexit to jest katastrofa dla nas. Wejście do Unii to nie tylko te mityczne pieniądze. To nam dało nową filozofię zarządzania, inwestowania. Trzeba było mieć pomysł, projekt, mieć do tego wskaźniki, osiągnąć te wskaźniki, ta inwestycja ma być po coś, wedle norm, zasad, procedur, czasem skomplikowanych, ale pozwalających uniknąć błędów, korupcji, nieefektywnego wydawania środków. I to co jest najważniejsze: ta inwestycja jest po coś – wyliczał prezydent. Fijołek dodał, że bez tych regulacji "bylibyśmy trochę bantustanem".
Samorządowiec wskazał, że po wejściu do Unii Europejskiej na Podkarpacie popłynęły pieniądze z Francji i Niemiec, powstały nowe fabryki, przy których coraz częściej powstają ośrodki badawcze.
– Wyjście z tego? To nie jest Wielka Brytania, która teraz ma problemy, ale ma wielosetletnie relacje gospodarcze, własny kapitał jest ogromny, to jest tak silne państwo i tak silna demokracja. Dla nas to ogromna obawa – przekonywał.
Strachy na Lachy?
Na pytanie dziennikarza, czy uważa groźbę opuszczenia Unii Europejskiej przez Polskę za realną polityk odpowiedział... przecząco.
– Myślę, że nie jest realne (wyjście Polski z Unii - red.). W Polsce społeczeństwo do tego nie dopuści. Ja się bałem kiedyś o to, bo systematycznie wraca ta narracja, że to jest transfer kapitału na Zachód, że my nic z tego nie mamy, że Unia za dużo od nas wymaga, że odbiera ciężko wywalczoną suwerenność i niepodległość. Baliśmy się, że narracja tego typu będzie trafiać i że propaganda się przyjmie. Ale na szczęście tak się nie dzieje. Odsetek ludzi, którzy wierzą w takie rzeczy nadal jest niski – stwierdził Konrad Fijołek.